sobota, 23 lutego 2013

Dwa.


Z cichym westchnieniem usiadła na kanapie, podkulając po siebie szczupłe nogi. Smutnym, jakby nieobecnym wzrokiem wpatrywała się w niewidoczny punkt na śnieżnobiałej, przeciwległej ścianie. Cicha muzyka dochodząca z głośników w oddali koiła skołatane nerwy, kolejny raz przywołując falę wspomnień. Szczęśliwych, które dziś, gdy podświadomie obserwowała wszystkie sytuacje, wcale się takie nie wydawały. Wręcz przeciwnie. Dziś, gdy skulona siedziała w wielkim, zimnym i opustoszałym już dawno pokoju, a kolejne obrazy przesuwały jej się przed oczyma, była smutna. Samotna i stęskniona każdego oddechu, choćby przelotnego dotyku, którego niegdyś, mając go jeszcze na co dzień, nie potrafiła była docenić. Ale tak to już jest, największe skarby docenia się po stracie.

Pociągnęła noskiem, naciągając na niewielkie dłonie materiał obszernego swetra. Czarnego. Przesiąkniętego Jego zapachem. Wtuliła się w niego, napełniając płuca złudzeniem Jego obecności i poczuła, jak łzy napływają jej do oczu. Miliony pytań, na które nie potrafiła sobie odpowiedzieć, znów wypełniły pustą przestrzeń, a ona przylgnęła do podłogi, przyciśnięta ciężarem przeszłości, od której chciała się przecież odciąć. Ludzie bez przerwy podejmują niewłaściwe decyzje, których później z nieznanych sobie samym powodów postanawiają się trzymać. I ona, broń Boże, nie stanowiła tutaj wyjątku. Z pełną świadomością tego, że czasu nie da się cofnąć odchodziła, zamykając za sobą wszystkie drzwi, odcinając zarówno sobie, jak i ludziom, których opuszczała, każdą możliwą drogę powrotną. Czas nigdy nie zawraca. A ona wraz z nim. Gnała do przodu, paląc za sobą wszelkie mosty i tylko wieczorami, gdy cisza stawała się przeraźliwie głośna i obezwładniająca, wracała. Myślami i sercem do tych momentów, do których w rzeczywistości nie wróci już nigdy. Bo po co? Była egoistką, mając w sobie niepohamowane pokłady empatii jednocześnie. Kochała, dlatego odchodziła. Zależało jej, dlatego nigdy nie wracała. I choć to wszystko dla ludzi w jej otoczeniu wciąż pozostawało niezrozumiałe – dawno już przestali zadawać pytania. Nigdy nie odpowiadała. Może z egoizmu? Może z niechęci rozmowy? A może dlatego, że choć robiła to wszystko bez chwili zawahania – ją samą każda z tych decyzji zawsze bolała najbardziej. Bo miała serce, którego – mimo usilnych i wieloletnich starań – nie potrafiła zmienić w kamień. Ono wciąż biło. Wciąż dla Niego.

         - Dlaczego? – odbiło się echem w jej głowie. Znów ten sam głos. Ten pełen ciepła, miłości, przepełniony tęsknotą, której ona sama do dziś nie była w stanie zrozumieć. Tą, której do tej pory nigdy nie znała. Do tamtej pory… Bo teraz, dziś, każdej nocy, ta tęsknota zabijała ją powoli. Boleśnie.

Dlaczego? Sama nie wiedziała. To jedno z tych pytań, które wciąż pozostawało bez odpowiedzi. Jak miała na nie powiedzieć Jemu, skoro przede wszystkim sobie samej nie umiała? Co miała powiedzieć? Czy powinna była w ogóle mówić cokolwiek?

         - Bo Cię nie kocham – odpowiedziała po chwili, przeraźliwie zimnym i wypranym z jakichkolwiek emocji głosem, patrząc mu głęboko w oczy. Bezskutecznie szukał w nich ciepła. Szukał czegokolwiek, na czym mógłby się oprzeć. Miłości, o której tyle razy Go zapewniała i tęsknot, o których wcześniej tak często mówiła, gdy rozstawali się choćby na chwilę. Nie znalazł. – Bo Cię nie kocham i nigdy nie kochałam, Bill – sztyletowała, stojąc przed nim niezachwianie. – Bo między nami nie ma nic, poza garścią Twoich wyobrażeń. A jeśli nie byłeś w stanie obudzić we mnie uczuć przez minione miesiące, to ja ich już nigdy nie znajdę. Dziś już nie mam nawet chęci ich szukać. Zniknę z Twojego życia tak szybko, jak Ty pojawiłeś się w moim i nie szukaj mnie, uszanuj tę decyzję. Czasem kochać kogoś to pozwolić mu odejść. Więc jeśli mnie kochasz, nie próbuj mnie zatrzymać.

Wiedziała, że nie będzie próbował. Znała Go jak nikt inny, choć Jemu, tak naprawdę, nigdy nie dała się poznać. Skłamałaby przed samą sobą mówiąc, że nigdy nie chciała. Chciała. Przeraźliwie mocno i całą sobą. Nieraz próbowała się otworzyć. Wyznawała miłość, naprawdę ją czując. Wypominała każdą nieobecność, targana tęsknotą, za którą linczowała siebie tak wiele razy. Ale nie mogła. Nie umiała. Bo jej przecież… nigdy nie wolno było kochać. A na pewno nie tak, by uzależnić się od czyjejś obecności. I by kogoś uzależnić od swojej… Dlatego odchodziła. Na przekór sobie samej, wciąż niezrozumiana. Odchodziła, wciąż cierpiąc. Odchodziła, wierząc, że tak będzie najlepiej…

Ale ta wiara nie sprawiała, że żyło jej się lepiej. Dni wciąż były długie, wciąż niepewne. A noce zimne i samotne. Zbyt ciche jak na kogoś, kto tak dawno temu uzależnił się od dźwięków. Od jednego. Od bicia Jego serca tuż obok. Budziła się tysiąckroć czując łzy na zmarzniętych policzkach. Spoglądała przez ramię, szukając Go wzorkiem i zaciskała pięści ilekroć uświadomiła sobie, że… nigdy Go już nie znajdzie. Tak bardzo starała się nie kochać, że ta miłość złapała ją w swoje sidła i zamknęła w klatce, z której nie umiała się wyrwać. Można w ogóle? Uciec? Przed miłością, przed samym sobą, przed życiem, bo ono samo w sobie bolało. A może to nie życie ją boli, a świadomość, że dostała je na krótko…?

.

Zaciągnął się papierosem, wsłuchując się w otaczającą go ciszę. Zmęczonym wzrokiem wpatrywał się w panoramę miasta, o którym jeszcze niedawno oboje marzyli. Dlaczego? – wielokrotnie pytał sam siebie, kolejny raz w głowie słysząc zdanie, które paraliżowało go każdego dnia od nowa. „Bo Cię nie kocham. Bo Cię nie kocham i nigdy nie kochałam, Bill”. Wiedział, że to nieprawda. Choć wtedy stała naprzeciw niego i patrząc mu w oczy próbowała nie okazywać emocji – wiedział, że okłamywała ich oboje. Jego, ale przede wszystkim samą siebie. Znał Ją. Choć Jej się wydawało, że tak naprawdę tylko Ona siebie znała. Ale on odkrył Ją już na początku. Była dla niego księgą, w której mógł czytać, ilekroć tylko na nią spojrzał. A spoglądał bez przerwy. Odkrywał jeden sekret po drugim. Aż odeszła. Całkiem naga, choć zupełnie tego nieświadoma. Zostawiła na sobie jedynie strzępek, usilnie strzeżony, nieodkryty naprawdę przez nikogo. Powód, dla którego w głębi siebie twierdziła, że jej nigdy nie wolno będzie nikogo pokochać.

         - Przeszkadzam? – usłyszał za sobą głos Gitarzysty, który bezszelestnie przemierzając pokój nakrył go na walce z myślami dopiero w drzwiach tarasu.

          - Nie – odpowiedział po chwili, gestem dłoni zachęcając mężczyznę, by usiadł na fotelu obok. – Nie masz czasem wrażenia, poznając kolejne miasta, że Ona jest gdzieś obok? – zapytał, przerywając nastałe w międzyczasie milczenie.

         - Nie – westchnął, zadziwiając tą odpowiedzią zarówno swojego rozmówcę, jak i samego siebie. – Sam ją przy sobie zatrzymujesz, dlatego masz wrażenie, że gdziekolwiek się ruszysz, ona jest gdzieś obok. Ja też to czułem, bardzo długo. Ale dzisiaj… nie, już nie – uśmiechnął się blado. – Wróciłem do życia tym, w co naprawdę mogę wierzyć. Muzyką.

Może masz rację?
Może ja też już dawno powinienem był to zrobić.
Ale tęsknię za Nią, wiesz?
Chociaż… nie okłamiesz mnie. Tobie brakuje Jej nie mniej. 

60 komentarzy:

  1. czytajac to, dzieki temu, jak piszesz, doskonale mozna wczuc sie w emocje bohaterow. swietne, po prostu. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Niesamowita historia. zapraszam do mnie http://zycie-na100latki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ona chyba sama do końca nie wiedziała czego chce. Mówi, że go nie kocha, czuje prawdopodobnie zupełnie coś innego.
    Tak naprawdę to szkoda mi tylko tego faceta.

    Nie wiedziałam, że piszesz tu opowiadanie.

    I, cóż ja widzę? Ale Ci tu spamują... :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boże, naprawdę napisałam, że "szkoda mi faceta"? ;/

      Usuń
    2. Owszem, napisałaś ;)
      Facet też człowiek! Czasami. ;D

      Usuń
    3. Oj nie marudź! Faceci mają swoje plusy ;D

      Usuń
    4. Masz rację, nie doszło to zaproszenie. Może na zły mail wysłałaś.
      heroineshot@gmail.com spróbuj na ten.

      Usuń
  4. Uczucia ludzkie są dziwne. Szczerze? Nie rozumiem dlaczego uczucia w jakikolwiek sposób się tłumi. Dlaczego ludzie albo są ze sobą na siłę albo z przyzwyczajenia.
    Twój tekst pokazuje właśnie to jak nierozsądnie zachowują się kobiety (tak się zgrało, że akurat mamy święto). I weź tu faktycznie zrozum kobietę. Ja jako reprezentantka tej płci mam problem. A co dopiero ma powiedzieć facet. :D

    Tak może nie na temat, ale mi się nasunęło. Mam koleżankę, która zamieszkała ze swoim chłopakiem, ale miedzy nimi nie ma chemii. Na pytanie "Dlaczego nie odjedziesz" odpowiada "To nie takie proste". Jak to nie? Nie mają ślubu, dziecka, wspólnego kredytu... Po cholerę ciągnąć coś co jest bez sensu i jeszcze pakować się we wspólny wynajem mieszkania?

    Ale cóż, (tu już nawiązuję do posta), sami podejmujemy swoje wybory.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nigdy nie rozumiałam kobiet. A mówi się, że to faceci są skomplikowani. I chyba z tej mojej niechęci do naszej płci wzięła się osobowość głównej bohaterki. (kilka osób mi mówi, że kobiet w moich opowiadaniach nie da się ścierpieć, może ;)

      Nie wiem po cholerę, ale dużo par tak robi...

      Usuń
    2. Już się chyba wcześniej zgadałyśmy, że mamy dość męskie mózgi, prawda?

      To także jest jakaś sztuka. Tworzyć postać, którą lubią wszyscy jest naprawdę łatwo. Dlaczego? Bo zazwyczaj autorzy kreują postaci, które i oni lubią. Trzeba się przemóc, żeby stworzyć kogoś kogo się nie znosi. A Ty chyba tak robisz, co nie? :)

      Nie wiem jak można marnować czas na związek bez iskier. Lata mijają, a my tracimy szansę na prawdziwą i nietoksyczną miłość, która uskrzydla. I nie powoduje narzekań... Wiem o czym mówię, bo ja odeszłam. Po cholerę mi facet, który mnie tłamsi? I który tłamsił siebie? Skoro ukrywał uczucia i mnie męczył, powiedziałam sobie, że zasługuję na więcej. Dzisiaj rozkwitam - szczęśliwa z kimś innym. Bo miałam odwagę. Dlatego wolno mi tak mówić. :)

      Usuń
    3. Tak, tak mi się wydaje ;)

      Czy tworzę kogoś, kogo nie znoszę? Hm... wydaje mi się, że to jest dość skomplikowany proces. Niby to przychodzi jakoś naturalnie, nie wyobrażam sobie w tym miejscu nikogo innego. Ale z biegiem czasu ci ludzie dostają cechy, które mnie samą w nich denerwują, ale dopełniają ich, tworzą całość. I bez nich nie miałoby to sensu. A że ktoś ich nie lubi? Cóż... ja w książkach też zawsze trafiam na postaci, których nie lubię. Tyle, że to są zazwyczaj takie "ciepłe kluchy", które wszyscy inni lubią, bo nie ma za co ich nienawidzić. Nie chcę tego u siebie. ;)

      Masz rację, ja się z tym zgadzam. Też nie sądzę, żeby związki bez uczuć miały jakikolwiek sens. Czasem ludziom się wydaje, że to, co przygasło, ma szansę jeszcze na nowo się odrodzić, dlatego tkwią w beznadziei. Wierząc, że jest chwilowa.

      Usuń
    4. Wiara, nadzieja i miłość. ;) Czasem najpiękniejsze wartości w naszym życiu, innym razem trzy największe oznaki frajerstwa. ^^' Wybacz za określenie, ale mam czasem takie wrażenie jak słucham problemów innych, o które aż się proszą.

      Usuń
  5. po prostu genialne. uwielbiam Twój styl pisania ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. I ja odczułam boleśnie słowa "bo cię nie kocham" podczas czytania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słowa czasem bolą nie mniej niż czyny. Czasem nawet bardziej..

      Usuń
    2. och i to mocno. chociaż ostatnio jeden czyn wystarczył żebym płakała przez tydzień

      Usuń
    3. Pokuszę się o stwierdzenie, że niektórzy ludzie wiedzą, gdzie uderzyć, żeby naprawdę bolało...

      Mogę Cię prosić o maila? Wysłałabym Ci zaproszenie na pamiętnik :)

      Usuń
    4. lulusomewhere@gmail.com :)

      wiedzą gdzie uderzyć, i to znaczy ze dobrze mnie znają, czyli dałam się poznać niewłaściwym osobom

      Usuń
    5. Chyba każdy z nas popełnił choć raz w życiu ten błąd...

      Usuń
    6. to nieuniknione, ale czy da się ich nie powtarzać?

      Usuń
    7. Można się starać być ostrożnym, ale... czy ja wiem..

      Usuń
  7. Tak miło i lekko mi się to czytało, bardzo dobrze napisane. Czytałam to co czują bohaterowie, aż zabolało. Szkoda mi go. To rzeczywistość, czy opowiadanie, jakiś wymysł?
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Odpowiedzi
    1. mogłabyś mi wysłać zaproszenie na drugiego bloga na magentaxoblog@gmail.com ? na ten drugi moj mail przysło ale przeciez bloga prowadze w powiazaniu z magentaxoblog@gmail.com , czekam na wiadomosc ;)

      Usuń
  9. Zupełnie nie rozumiem: byłam z tobą, ale nigdy cię nie kochałam... Za mało znam życie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Może czasami tak po prostu jest bezpieczniej. Chociaż kto to wie.

    OdpowiedzUsuń
  11. kobieta czesto sama nie wie czego chce i jak tu ja zrozumiec ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. o ja, tekst genialny! świetnie opisujesz emocje bohaterów. a ten cytat "nigdy nie wolno było jej kochać" - wprost nieziemski *.*

    OdpowiedzUsuń
  13. roksana_wojciechowska@vp.pl

    proszę bardzo :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Po co go zostawiła, skoro go kocha?

    OdpowiedzUsuń
  15. Masz talent :) Wczuwasz się w opisywane emocje? A może opowiadanie bezpośrednio łączy się z Twoimi prawdziwymi odczuciami? Tak, czy inaczej, dobrze Ci wychodzi, a przez to dobrze się też czyta.

    Na koniec chciałabym się pochwalić - wydałam książkę :) Jeśli byłabyś zainteresowana, info tutaj: o-k.xn.pl

    OdpowiedzUsuń
  16. nie piszesz już na drugim blogu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piszę. Jest otwarty dla zaproszonych czytelników. Jeśli chcesz - podaj maila lub odezwij się na alien@opoczta.pl :)

      Usuń
  17. Nie pasuje mi chyba to słowo "noskiem" ... nie cierpię zdrobnień. szczególnie w książkach, opowiadaniach etc.

    OdpowiedzUsuń
  18. Wiadomo, decyzje mają taki urok, że ciężko je podjąć i tak samo ciężko się ich trzymać, a i tak niejednokrotnie się potem żałuje wyboru i zastanawia co by było, gdyby.

    OdpowiedzUsuń
  19. Niepewny grunt to najgorsza przypadłość... świetne opowiadanie.
    (jeśli mogę tylko zwrócić Ci uwagę na jedną rzecz, która mi nie przypasowała... "nosek". ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jesteś jedną, która zwróciła na to uwagę, ale o ile sama niekoniecznie przepadam za zdrobnieniami, tak tutaj chodziło o subtelność. "Pociągnęła nosem" to nie to samo ;)

      Dziękuję.

      Usuń
  20. Emocje kotłują się w mojej piersi, a łzy płyną po policzkach. Potrafisz pięknie pisać. Potrzebuję więcej...

    OdpowiedzUsuń
  21. O matko... tekst idealnie o mnie. Kocham Cię :) <3

    OdpowiedzUsuń
  22. kobiety nie wiedzą czasami czego chcą... :) taka prawda niestety..

    OdpowiedzUsuń
  23. Pięknie piszesz, potrafisz opisać wszystko. Postaci, ich emocje, wszystko...
    O jak mnie ukuło, "bo cię nie kocham".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy się nad tym nie zastanawiałam, może tak... Tak, na pewno. Ale potrafią też uskrzydlać.

      Usuń
    2. Po pewnym czasie zapomnisz, ale... dokładnie. Najgorszy jest właśnie ten ból :c.

      Usuń
  24. Ja mam taki problem, że tak wiele mnie różni z moimi niektórymi znajomymi, ale mimo wszystko zależy mi na nich. Coraz częściej łapię się na tym, że lepiej się czuję w towarzystwie dorosłych (czyt. znajomych moi rodziców). Głupie, wiem.
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  25. haha! w mojej nigdy -.-.

    OdpowiedzUsuń
  26. naprawdę tak myślisz?! Wiesz jakoś udało mi się te parenaście lat :).

    OdpowiedzUsuń
  27. bede zagladac :)

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  28. 'Wiedziała, że nie będzie próbował. Znała Go jak nikt inny, choć Jemu, tak naprawdę, nigdy nie dała się poznać. Skłamałaby przed samą sobą mówiąc, że nigdy nie chciała. ' ja pieprze, rozsmarowałaś mi mózg tym tekstem. I całością. ufff:)

    OdpowiedzUsuń